Dodatki do bloga

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 7

***

,, Czasami warto czekać- dzień, miesiąc, rok lub dziesięć lat - bo nagroda za nasze czekanie naprawdę na to zasługuje..."

***

     - Auuu...- różowowłosy jęknął leżąc wśród pozostałości rozbitej lakrymy - Pokonaliście swoich?- pytanie zwrócone do szkarłatnowłosej magini i  ekshibicjonisty spotkało się z natychmiastową odpowiedzią ze strony tej pierwszej.
     - Oczywiście. Chociaż wydaje mi się... A nieważne. Opowiem wam później. Teraz trzeba się nią zająć.- Scarlet wskazała na leżącą wśród odłamków szkła dziewczynę- Wy dwaj zabierzcie ją i rozbijcie obóz za miastem. Ja pójdę do burmistrza po nag..- ni dokończył i jakoś nagle mina jej zrzedła- No, tak zapomniałam, że nie mamy nagrody!- rzuciła gniewne spojrzenie na Dragneel'a, który właśnie zarzucał sobie na plecy nieprzytomną dziewczynę.Wiedział jak Tytanii zależało na tej nagrodzie. Po powrocie z misji miała robić remont i te fundusze były jej bardzo potrzebne. A o tej nagrodzie od tego dziwnego zleceniodawcy jakby zapomniała. I słusznie, bo nigdzie nie było jej widać. Tak więc gdy cała grupka ruszyła w kierunku wyjścia  Salamander z jasnej przyczyny wyrwał się do przodu.Nagle gwałtownie się zatrzymał, co poskutkowało wbicie się pozostałych w jego plecy.
Zdenerwowana Erza już miała na niego wrzasnąć, ale on ją uprzedził:
- Erza jesteś pewna, że nie mamy żadnej nagrody?-

***

    Tymczasem, w zupełnie innym miejscu, grupa Shadow Gear, razem z Gazille'm , przedzierała się przez  krzaki. Mieli znaleźć grupę bandytów, którzy od kilku tygodni terroryzowali okolice. Szybko im to poszło. Teraz Levy brylowała z przodu prowadząc, a chłopaki targali z tył przestępców. Mieli dostarczyć ich do władz miasta  i dostać za to sporą nagrodę... 
     Jednak kiedy przybyli do wsi to... wsi nie było. Po prostu. Na jej miejscu był tylko wypalony okrąg znajdujący się na gołej ziemi. Grupka magów podbiegła tam. W głowie każdego kołatała jedna myśl: Co tu się stało? Gdy tylko cała czwórka weszła do okręgu stało się coś jeszcze bardziej niezwykłego niż zmiecenie wioski z powierzchni ziemi.Grunt pod ich nogami zaczął się trząść, a oni sami poupadali na siebie.Nagle w samym środku kręgu ukazało się pęknięcie.Cały świat zamarł. Z pęknięcia z głuchym świstem  coś wystrzeliło. Zaraz po tym przestało trząść. 
- No wreszcie... Auuuu!- Gazille zawył. Coś ciężkiego, lecącego z zawrotną szybkością wbiło mu się w czaszkę i odskoczyło prosto w ręce Levy.Okazało się, że jest to mały ciężki zielony szmaragd, który aż błyszczał od zawartości magii. Levy poczuła ,że jest to coś ważnego, dlatego nie czekając na całą resztę pobiegła w stronę najbliższego miasteczka, aby zdążyć złapać pociąg do Magnolii...

***

     - Tak jestem pew...- Tytania zamilkła w pół zdania. Przed chłopakiem stało pięć pokaźnych skrzyń, których na pewno wcześniej tam nie było.
   - ,, Dla wszechmocnej Tytanii"; ,, Dla lodowego Fullbuster'a"; ,, Dla ognisto-krwistego Natsu"; ,,Dla latającego Nekomandera"; ,,Dla całej niepokonanej drużyny" ( ale im słodzą przyp. aut.)- przeczytała szkarłatnowłosa. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale  różowowłosy jak zawsze nie dał jej tego zrobić.
 - No to dawaj, wszechmocna Tytanio! Otwieraj te pudło!-kobieta z pewnym wahaniem podeszła do skrzyni z jej imieniem i spróbowała podnieść wieko. Mimo ogromnej siły jaką w to włożyła nie udało się.
-  Zamknięte.- oświadczyła. Jednak zanim Dragneel zdążył zaproponować , by użyła swoich umiejętności destrukcji lub , co gorsza zrobić to samemu, w ręku każdego z przyjaciół pojawił się klucz odpowiadający  każdej ze skrzyń.
  - To problem rozwiązany.- uśmiechnął się mag lodu i razem z Salamandrem zajął się przypatrywaniem jak Scarlet otwiera skrzynie.  Zgrabnym ruchem dziewczyna uniosła wieko...
 - Wow! Nowa zbroja!- wykrzyknęła widząc swoją nagrodę. Tego nikt się nie spodziewał. Po pierwszym zaskoczeniu chłopaki rzucili się do swoich  skrzyń, by sprawdzić jakie niespodzianki kryją.Tymczasem Erza wypróbowywała zbroję. W sumie nie była to zbroja. Był to złoty, przylegający do ciała kostium. Włosy dziewczyny podczas noszenia go były krótko przycięte, lecz gdy go tylko zdjęła powracały do swej normalnej długości. W dłoni dzierżyła ona złocistą kuszę. Oprócz kostiumu w skrzyni była kartka z opisem całej nagrody:
,,To jest Zbroja Słońca. Uzupełnia ona twoją energię podczas walki.Działa jak baterie słoneczne. Strzały wystrzelone z kuszy odbierają 5% magii wrogowi  "
Wtem rozległ się głos Gray'a
 - Co to do diabła ma być?!- wściekły mag wyżywał się na kamiennej ścianie. Przyczyną jego złości była jego zdaniem kiepska nagroda.Malutka, błękitna lakryma. Jednak Erza zauważyła w skrzyni coś jeszcze innego. Była to kartka.
,,To lakryma życzenia. Jedyna taka na świecie. Możesz ją wykorzystać tylko raz. Dobrze się zastanów nad wyborem życzenia. Kiedy już się zdecudujesz rozbij lakrymę i powiedz co chcesz mieć"
  - Gray ty idioto!- krzyknęła i rzuciła mu kartkę. Wtedy usłyszała radosny krzyk Natsu.Podeszła do niego i zapytała co on właściwie dostał.On był jednak tak przejęty, że nawet tego nie usłyszał.Erza musiała dowiedzieć się sama. Wzięla do ręki kolejną kartkę.
,, W tych słoikach jest wiele rodzajów ognia- Złoty ogień, ogień Etherionu, Ogień Prawa Wróżki i kilkanaście innych. Zawsze miej przy sobie jeden, bo zwiększy on twą moc w czasie walki."
Natsu schował wszystkie słoiki do plecaka wraz z rybkami które dostał Happy. A raczej z połową rybek, które dostał. Reszta zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach....
   Następnie otworzyli wspólną skrzynie. Nie wierzyli własnym oczom. W skrzyni, tak na oko, było ok. 1 000 000 kryształów! Gdy tylko otrząsneli się z szoku, Erza ruszyła do miasta sprawdzić rozkład jazdy pociągów i kupić opatrunki, a chłopaki zawlekli skrzynię i dziewczynę do miejsca gdzie mieli rozbić obóz...

***

   - A jednak Ci się opłaciło...- mruczał do siebie idąc ciemnym korytarzem pod górą. Szedł, aż znalazł się w wyglądającej jak po przejściu tsunami komorze, w której leżała czwórka ludzi. Trójka identycnych mężczyzn i dziewczynka. Ruszył ręką. Dwa ciała zniknęły, za to ostatni pozostały mężczyzna jęknął cicho.
  - Tak Sabanto... Wykonałeś swoją misję...
***
Mam  sprawę.
  1. Czy mam kontynuować one shota walentynkowego czy zająć sie zamówieniami?




niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 6 ( bez nazwy , bo nie miałam pomysłu)

 UWAGA!!!
Sorry za długie niewstawianie i kolejny krótki rozdział, ale w ostatnim okresie mam urwanie głowy.. Mam nadzieję, że nie obrazicie się również za nieodwiedzanie waszych blogów, ale obiecuje, że wszystko nadrobię... Od razu zapowiadam też wielkanocną przerwę na blogu, bo jadę do babci, a tam nie ma internetu...

***

,, Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy będziesz miał odwagę się podnieść"

***

Perspektywa Erzy Scarlet

      Ległam na twarde podłoże.Jak mogłam wcześniej o tym nie pomyśleć? Teraz dam mu popalić! Jest niebywale silny, ale już wiem co mam robić.
     Zerwałam się z ziemi. Zabolało, ale co tam. Im szybciej go pokonam  tym lepiej.Zaczęłam biec na złamanie karku.
     - Łuk Czasu: Błysk Przyszłości!- usłyszałam i już po chwili obrywałam dziwnymi pociskami. Jednak biegłam dalej. Nie mogłam się poddać. Byłam już całkiem blisko. Zanurkowałam i podcięłam mu nogi. Następnie podskoczyłam i wbiłam piętę w jego brzuch. Zwalił się ciężko na ziemię. Oprócz bombardowania pociskami nic nie mógł mi zrobić... Nie miałam na sobie nic co mógłby zniszczyć... Próbował  jeszcze wstać, ale przywaliłam mu w twarz z półobrotu. No, teraz to już na pewno  się nie podniesie...

***

Perspektywa Gray'a Fullbuster'a
 
***

     ,, Czy to aby na pewno zadziała?"- rozmyślałem. Nie miałem jednak dużo czasu by się nad tym zastanawiać. To była moja ostatnia nadzieja. Czułem jak ,,wypływa" ze mnie magia. Musiałem zrobić to co podpowiadał  mi ten głos. Ostatkiem sił zamroziłem podłogę cieniutką warstewką lodu. Zdjąłem koszulę. Wczułem się w lód. Czułem się  jednością razem z nim. Czułem  jak mój wróg depcze po mnie. Nie, on deptał  po lodzie.  Wiedziałem gdzie mam uderzyć choć go nie widziałem, ani nie słyszałem. Ja go czułem. Zebrałem w sobie ostatnią cząstkę mocy. Wypuściłem ją z siebie i stworzyłem słup, który miał  na celu zamrożenie wszystkiego co stało na jego drodze. Jeśli dobrze czułem, był na niej również mój wróg... Trafiłem? Rozszedł się błysk, a ja znów zacząłem widzieć poszczególne elementy jaskini. Obraz robił się coraz wyraźniejszy. Tak, trafiłem...

***

Perspektywa Happy'ego
 
***

    Aye! Przede mną stała mała dziewczynka.  Była przeraźliwie chuda. Aye! Lucy mogłaby stosować jej metodę odchudzania. Chciałem ją o to zapytać, ale czarnowłosa dziewczynka  bez zbędnych słów zaatakowała.
     - Łuski i Ości: Rybne Konfetti!- z sufitu zaczęły spadać wszelkiego rodzaju ryby. Ryyyyyyyyyyyybcie!!! Bez zastanowienia zacząłem je pożerać...
   - Łuski i Ości: Krąg Dorszy!!- dorsze otoczyły mnie z każdej strony. Je również  szybko zjadłem i odwróciłem się niezadowolony do dziewczynki.
 - Tamte poprzednie były zdecydowanie lepsze... Te ryby były NIEDOBRE!!!- zwróciłem się  do niej z pretensją. Dziewczynka zagotowała się z wściekłości,  ale zanim zdążyła cokolwiek robić, ja zaatakowałem
- Maksymalna prędkość. Aye!- wywróciłem ją na ziemię, a ona uderzyła swym drobniutkim ciałem w podłogę i straciła przytomność. Aye!
  - Skrzywdziłeś ją! Nie wybaczę ci tego!- usłyszałem głos należący do Natsu. Awww! On ją lubi! Ale zaraz kogo? I co się właściwie  dzieje? Odwróciłem się i zobaczyłęm wstęgi ognia wychodzące z tej ogromnej lakrymy i łączące się z ciałem Natsu. W miarę upływu czasu chłopak sprawiał wrażenie coraz potężniejszego, a więźniarka coraz słabszej... Nagle wśród głuchej ciszy rozległy się dwa wściekłe głosy.
  - Ryk Ognistego Smoka!-
  - Gejzer!-
Dwie magie zetknęły się ze sobą. Woda gasiła ogień. Aye! Nagle cieniutki języczek ognia przedarł się i zaczął ,, wyparowywać" wodę. Stopniowo ogień poszerzał się, aż w końcu trafił murzyna i posłał go tuż na najbliższą ścianę, z której spadł nieprzytomny. Niestety zdążył wysłać strugę wody  w kierunku Natsu. On oczywiśćie tego nie zauważył, gdyż był zajęty tańcem zwycięstwa. Jednak nie udało mu się go dokończyć, bo wyleciał w powietrze i  uderzył w lakrymę, która rozbiła się na miliony kawałeczków...

***

 Hej, hej! Wielkie gomene za to, że:
  1. Nie dodałam we wtorek.
  2. Ten znowu taki krótki.
A oto ogłoszenia parafaialne:
  1. To jest prawdopodobnie ostatni rozdział przed Wielkanocą, chyba żę się we wtorek wyrobię.
  2. W Wielkanoc nie będzie rozdziałów, czemu wiecie.
  3. Po Wielkanocy nadrobię.
                                                              Sayonara 


wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 5,,Kto mi podpowiada?!"

 UWAGA!!!
Ten rozdział dedykuje nowej czytelniczce Kashi Phantomhive.
***

 ,,Czasem potrafisz cieszyć się nawet z tego, że ktoś oprócz Ciebie siedzi w Twojej głowie..."

***

Perspektywa Erzy Scarlet
   Co tu się stało???? Jakim prawem moja broń zamieniła się w tysiące nieprzydatnych kawałków?!?!?!?!?!?!?!Czyżby jakaś ochrona????
     - Podmiana: Zbroja Niebiańskiego Koła!- krzyknęłam. Musiałam to sprawdzić.Miecze otoczyły mężczyznę.Jeden jednak zatrzymałam koło siebie. Bronie zaczęły wirować. Niebezpiecznie zbliżyły się do murzyna... Nagle...pękły! Ten koło mnie również, boleśnie raniąc mi łydkę. Otworzyłam szeroko oczy.
      - Czy to możliwe?.?.?- wyszeptałam, już po raz drugi tego dnia mając oczy wielkości talerza- Czy to... Łuk Czasu...-
     - Owszem.- odezwał się wreszcie, uśmiechając  się głupkowato. Pajac jeden!Już wiedziałam, że mam przechlapane. Gościu jednym ruchem rozwalił moją zbroję. Jednak próbowałam dalej.
     - Podmiana: Zbroja Płomiennej Cesarzowej!-
     - Podmiana: Zgroja Giganta!-
     - Podmiana:Zbroja Cesarza Piorunów!-
     I tak dalej, i tak dalej... Kyaa!!! Że też akurat  w tym tygodniu musiałam oddać Zbroję Purgatora i Armadurę Wróżki do renowacji... Byłam zmęczona. Zużyłam wszystkie zbroje. Zaraz! Ale ja tępa jestem! Już wiem! Pokonam go. Ale czemu czuję się jakby ktoś wkradł mi się do głowy...
     - Arka Czasu: Nieskończone Kule- nie mogłam się obronić. Gdy tylko przywołałam miecz lub inną broń, on zaraz pękał. Byłam bezradna wobec 1000 kul uderzających mnie po całej powierzchni ciała...

***

    ,, Tak ! No wreszcie mnie usłyszałaś! Teraz go pokonasz, a ten jego urok przysłaniający najłatwiejsze rozwiązania już ni zadziała!"

***

     Perspektywa Gray'a Fullbustera
     Ech... Zapomnijcie co mówiłem. Jednak można zostać oślepionym cieniem. Nic nie widziałem. Potworna ciemność zalewała  mi oczy. Nie mogłem atakować... Przecież w takim stanie...Mógłbym trafić swoich przyjaciół... A do tego nie mogłem dopuścić. 
     - Blask Czarnego Słońca:Cięcie Promienia!-usłyszałem gdzieś ze swojej prawej strony. Instynktownie odsunąłem się w drugą stronę, ale to nic nie dało. Poczułem masakryczne zimno i ból w lewej nodze.  
     - Blask Czarnego Słońca : Koło Rozpaczy!- To uczucie już po chwili objęło całe moje ciało. Runąłem na ziemię. Próbowałem wstać, ale nie mogłem. Zadrżałem. Co ja mam, do diabła zrobić?!
     - Blask Czarnego Słońca: Pobranie Mocy!- z mojego ciała zaczęła uchodzić moc. Ale nagle usłyszałem cichutki głos i już wiedziałem co zrobić.

***

,,Tak! Wiedziałam, że nie jesteś tak tępy i głuchy, żeby mnie usłyszeć... A w ogóle  kim jesteś Mrożonko?"

***

Perspektywa Natsu Dragneel'a

     Co? To przecież niemożliwe! Jak on mógł zgasić mój ogień! Nawet jeśli nie postaralem się za bardzo...
     -Magia wody- szepnął mężczyzna, jakby w odpowiedzi na moje myśli - Magia mojej żony... Siostry tej waszej Lockser.Starszej.- dodał widząc moje zniesmaczone spojrzenie. No co! On miał z 40 lat, a sami wiecie ile Juvia...Ok, nie będe wam opowiadać całej walki. Powiem tyle, że już po chwili byłem pocięty przez Wodne Cięcia, Bicze, Gejzery itp. Nie przeszkadzało mi to za bardzo, bo była to słaba magia ataku. Za to jakoś nie mogłem przebić się przez jej ochronę... Ten typek nie miał jeszcze ani jednego zadraśnięcia i jeszcze spokojnie monologował!
     - Jak widzisz magia mojej żony Sai jest potężniejsza od tej całej Juvii! Atak to nic, ważna jest obrona!A zresztą jej woda wyparowała zetknąwszy się z twoim płomieniem. Choćby tym najsłabszym.- Skąd on o tym wie?!- Hmm, powinna zginąć.-Tego już było za wiele. Po tych słowach coś we mnie pękło. 
     - Mówisz, że powinna umrzeć- warknąłem przyjmując na siebie kolejny wodny bicz- A co ty masz do gadania? Jesteś tylko marną kopiarką, która dopuściła się niewybaczalnych czynów. Po pierwsze: skrzywdziłeś tylu ludzi, którzy nic nikomu nie zrobili- powiedziałem przywołując w myślach obraz pokrytych pajęczynami lakrym - Po drugie: zadarłeś z Fairy Tail. po trzecie życzyłeś śmierci mojej przyjaciółce!-poczułem nagły przypływ energii...

***

,,Ty sobie poradzisz! Ale, że dziś mało zjadłeś dodam Ci trochę mocy!"

***

     - Oj, dziewczyno, dziewczyno... Czy ty nigdy nie przestaniesz się do wszystkiego wtrącać sytuacja sprzed 6 lat niczego Cię nie nauczyła? A poza tym. Nie wiesz , że gdy oddasz kawałek mocy nie będziesz mogla stosować swojego genialnego sposobu na przetrwanie w tej lakrymie? Chcesz umrzec? Tak bardzo zalezy Ci na wolnosci?-szepnął i uśmiechnął się. Tak, bez jej wtrącanie byłoby zdecydowanie zbyt nudno…
***
Kashi: Tytuł denny, rozdział denny, mowa końcowa denna… Mam denny tydzień…
Shimi: No, ja też… Nawet mi się  nie  chcę skopać tylnych części ciała chłopakom…
Natsu&Gray: A my tam mamy się dobrze! HEJ! Nie powtarzaj po mnie!( zaczyna się walka, z oddali słychać pojedyncze słowa takie jak: Mrożonko, Płomyczku i inne, których , aby nie zdemoralizować normalnych czytelników,  nie wymienię)
Kashi: No właśnie widać…Ciekawe co u Erzy?
Shimi: A siedzi  i myśli… Nikt nie wie o czym…
Kashi: Aha… To chyba nie pomoże mi ich okiełznać…
Shimi: No. Zrobisz to sama. Mi się nie chce!
Kashi: Ok., ok… Natsu, Gray ogarnąć się! Trzeba się żegnać! A jak mnie nie posłuchacie to zawołam Erzę i zdradzę wasze największe wstydliwe sekrety!!!!!
Natsu&Gray: H-hai!!!
Kashi&Shimi&Natsu&Gray: Sayonara!!!